Widać, że włożyła dużo fizycznej pracy do tej roli, ale szkoda tego wysiłku na taki przeciętny film.

Nie do końca mam też pewność czy poradziła sobie jako reżyserka. Mam wrażenie, że Berry próbowała wcisnąć do tego filmu wszystko co się da i wyeksponować swoją postać do granic możliwości. Mamy zatem Berry wściekłą, zrozpaczoną, wystraszoną, ćwiczącą, sprzątającą, zniechęconą do walki, po czym jednak walczącą, opiekującą się dzieckiem, uprawiającą seks, podnoszącą się z dołka itd, itd. Jak dla mnie ta rola jest lekko przeszarżowana. Jak zresztą i cały film - dramat na dramacie.

Finałowa walka (niby o wszystko, co zawsze mnie śmieszy w tego typu filmach) zbyt słabo zagrana, widać było ciosy "na niby", do tego sceny w których przeciwniczka po prostu ot tak sobie czekała na cios xD

Wątek z byłym facetem urwany ot tak, wątek z dzieckiem zbyt mało przekonujący,a wątek z nową partnerką wciśnięty na siłę. Do tego przeciętna muzyka i wszechobecny "product placement"