PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=580801}

Atlas chmur

Cloud Atlas
7,1 182 826
ocen
7,1 10 1 182826
5,4 26
ocen krytyków
Atlas chmur
powrót do forum filmu Atlas chmur

Jeszcze przed właściwą premierą zaczynają się głosy narzekania, że reinkarnacja została w
"Atlasie Chmur" idiotycznie przedstawiona. Tyle, że "Atlas..." nie jest o reinkarnacji.

Bohaterowie pojawiający się w różnych wcieleniach są pretekstem do ukazania
uniwersalności ludzkich doświadczeń. Ci sami aktorzy wcielają się w różne role nie dlatego,
żeby pokazać, że co kilkadziesiąt lat rodzi się nowa wersja Jima Sturgessa czy Toma Hanksa,
wyglądająca w sumie identycznie niż poprzednia i robiąca w każdym życiu dokładnie to samo.
Postaci w "Atlasie..." to archetypy, a ścieranie się tych archetypów w różnych otoczeniach
przynosi odmienne efekty.

Jeśli już chcemy powiązać "Atlas..." z filozofią, to nie jest on wyrazem zachwytu reinkarnacją i
filozofiami wschodu, a wariacją na temat koncepcji wiecznego powrotu Nietzschego. W
przeciwieństwie jednak do oryginalnej teorii, "Atlas..." zakłada istnienie wolnej woli i wpływu,
jaki jednostka może mieć na wszechświat (który tym razem nie jest niezmienny w każdym
cyklu).

Cóż, osoby zwiedzione sloganami promującymi film i myślące, że film jest o reinkarnacji,
popełniają ten sam błąd co pierwsi widzowie "2001: Odysei Kosmicznej", którzy pobiegli do kin
kierując się hasłem "An epic drama of adventure and exploration".

ocenił(a) film na 8
sabalo

well said.

jeszcze nie czytałem książki, ale domyślam się, że w niej niej 'ci sami aktorzy nie grają różnych postaci na różnych płaszczyznach' i dlatego wszelkie posądzanie o reinkarnacje można włożyć do kosza. czy tak?

koper_6

w książce pojawia się jedynie [spoiler] wątek znamienia w kształcie komety [/spoiler].

reinkarnacji przeczą też same daty, w której rozgrywa się akcja filmu - historii z 1975 i 2012 nie dzieli wcale wielka różnica lat, a w obu pojawia się postać Halle Berry (a Luisa Rey ma się przecież bardzo dobrze na końcu swojej historii, i chyba jeszcze nie pora jej umierać ;))

sabalo

"Ci sami aktorzy wcielają się w różne role nie dlatego, żeby pokazać, że co kilkadziesiąt lat rodzi się nowa wersja Jima Sturgessa czy Toma Hanksa, wyglądająca w sumie identycznie niż poprzednia i robiąca w każdym życiu dokładnie to samo. Postaci w "Atlasie..." to archetypy, a ścieranie się tych archetypów w różnych otoczeniach przynosi odmienne efekty."

Wydaje mi się, że piszesz o książce - w filmie nie jest to tak ukazane. Skoro to nie są te same dusze, to po co charakteryzowano aktorów? Skośnooki D'Arcy wyglądał idiotycznie, podobnie stary Grant. Można było zrobić to poważnie, tzn. bez charakteryzacji. Wtedy byłoby i taniej, i mądrzej, i mniej komicznie.

"Jeśli już chcemy powiązać "Atlas..." z filozofią, to nie jest on wyrazem zachwytu reinkarnacją i filozofiami wschodu"

Oczywiście, że nie. Po sequalach "Matrixa" jestem pewien, że dla Wachowskich takie tematy są nie do opanowania.

"Atlas..." zakłada istnienie wolnej woli i wpływu, jaki jednostka może mieć na wszechświat (który tym razem nie jest niezmienny w każdym cyklu)."

I to jest coś odkrywczego?

"Cóż, osoby zwiedzione sloganami promującymi film i myślące, że film jest o reinkarnacji, popełniają ten sam błąd co pierwsi widzowie "2001: Odysei Kosmicznej", którzy pobiegli do kin kierując się hasłem "An epic drama of adventure and exploration"."

Nie poszedłem na "Atlas chmur" zwiedziony żadnymi sloganami, nawet nie interesowałem się nim specjalnie. Po obejrzeniu filmu nie miałem żadnych wątpliwości, że aktorzy w kolejnych rolach odgrywają swoje nowe wcielenia. Wskazywało na to po prostu wszystko. Jeśli uważasz, że reżyserzy chcieli pokazać coś całkiem innego, to znaczy, że reżyseria była jeszcze gorsza, niż sądziłem.

Varshewer

"Wydaje mi się, że piszesz o książce - w filmie nie jest to tak ukazane. Skoro to nie są te same dusze, to po co charakteryzowano aktorów? Skośnooki D'Arcy wyglądał idiotycznie, podobnie stary Grant. Można było zrobić to poważnie, tzn. bez charakteryzacji. Wtedy byłoby i taniej, i mądrzej, i mniej komicznie."

Nie rozumiem Twoich zastrzeżeń. Oczywiście, że postacie są archetypami choć nie tak oczywistymi: Hanks przedstawia dwoistość ludzkiej natury i chciwość (Dr Goose, Sachs, Zachry, Hoggins). Berry jest poszukiwaczką prawdy i uzdrowicielką (Luisa, Ovid, Meronym). Nad Whishawem stale się ktoś znęca i dybie na jego wolność (chłopiec pokładowy, Frobisher, Georgette). Sturgess to walczący z dyskryminacją abolicjonista (Ewing, Chang, szkocki kibic). Mało? Naprawdę nie wiem, dlaczego uważasz, że obsadzenie tych samych aktorów w podobnych rolach jest nieuzasadnione. To pomoc dla widza, uwydatniająca podobieństwa.

"I to jest coś odkrywczego?"

A czy wyraziłam taką opinię? Nie, napisałam po prostu w jaki sposób została zmodyfikowana teoria Nietzschego. Dlaczego aż tak zależy Ci na odkrywczości w "Atlasie..."? Sam wysoko oceniasz Czarnego Łabędzia, Kill Bill vol II, Rzeź czy Źródło (fantastyczne filmy zresztą). Co takiego odkrywczego w nich znalazłeś? Żyjemy w czasach post-postmodernizmu, wszystko już było i to czego dzisiaj szukamy w sztuce to przedstawienie wielokrotnie wałkowanego tematu z nowej perspektywy.

sabalo

"Nie rozumiem Twoich zastrzeżeń."

No to jeszcze raz. Ja na miejscu Wachowskich i Tykwera darowałbym sobie jakąkolwiek charakteryzację. Jak symbolika, to symbolika.

"Hanks przedstawia dwoistość ludzkiej natury i chciwość (Dr Goose, Sachs, Zachry, Hoggins). Berry jest poszukiwaczką prawdy i uzdrowicielką (Luisa, Ovid, Meronym). Nad Whishawem stale się ktoś znęca i dybie na jego wolność (chłopiec pokładowy, Frobisher, Georgette). Sturgess to walczący z dyskryminacją abolicjonista (Ewing, Chang, szkocki kibic). Mało?

"Naprawdę nie wiem, dlaczego uważasz, że obsadzenie tych samych aktorów w podobnych rolach jest nieuzasadnione. To pomoc dla widza, uwydatniająca podobieństwa."

Ależ obsadzenie tych samych aktorów jest w 100% uzasadnione! To charakteryzacja jest nieuzasadniona, bo ona te podobieństwa zakrywa. Widziałem reakcje widzów na napisach końcowych: "O rety, to była Halle Berry" albo "To był Tom Hanks?". Ja nie miałem takich problemów z rozpoznaniem aktorów, ale być może jestem nawet w mniejszości.

"Nie, napisałam po prostu w jaki sposób została zmodyfikowana teoria Nietzschego."

Nie znam książki "Atlas chmur", ale w filmie nie dopatrywałbym się Nietzschego, a już na pewno nie zmodyfikowanej wersji jego teorii. Skąd właściwie wniosek, że ktoś inspirował się tu Nietzschem, skoro - jak piszesz - w "Atlasie chmur" nie jest dokładnie tak, jak u niego?

"Dlaczego aż tak zależy Ci na odkrywczości w "Atlasie..."?"

Nie wiem, czemu uważasz, że AŻ TAK mi zależy. Zadałem tylko takie pytanie, bo miałem wrażenie, że uważasz tę wizję za odkrywczą. Teraz już wiem, że miałem mylne wrażenie.

"Sam wysoko oceniasz Czarnego Łabędzia, Kill Bill vol II, Rzeź czy Źródło (fantastyczne filmy zresztą). Co takiego odkrywczego w nich znalazłeś?"

Nic, nie to decyduje o wartości filmu.

"Żyjemy w czasach post-postmodernizmu, wszystko już było i to czego dzisiaj szukamy w sztuce to przedstawienie wielokrotnie wałkowanego tematu z nowej perspektywy."

Określam nasze czasy inaczej: głupota jest tak powszechna, że większości wydaje się, że wszystko już było. I nie, nie tego szukam w sztuce.

Varshewer

1. Brak charakteryzacji byłby przegięciem w drugą stronę - kto rozeznałby się w sześciu różnych historiach, w których występowaliby ci sami bohaterowie? Wiem, Ty tak, ale dla większości widzów byłaby to ogromna bariera.
2. Nawiązanie do Nietzschego staje się w pewnym momencie oczywiste, wręcz podane na tacy - wspólne dzieło Ayrsa i Frobishera nazywa się nie inaczej jak "Eternal Recurrence"! ;) Sam zaś Frobisher wierzy w swoim ostatnim liście do Sixsmitha, że spotkają się ponownie, w takich samych okolicznościach jak poprzednio - powtarzalność to chyba cecha wiecznego powrotu, nie reinkarnacji?

ocenił(a) film na 10
Varshewer

Nie no bez przesady nie czepiajmy sie charakteryzacji.....film by byl bezdennie glupi jak by w kazdej opowiesci kazdy wygladal tak samo. Wtedy wlasciwie jako widz czul bym sie oszukany i by mnie caly fim zmeczyl. A tak byl to kolejny moim zdaniem wielki plus tego filmu.

sabalo

Dokładnie

sabalo

Już w przypadku oryginalnej książki było wiele razy maglowane, że jest ona "wariacją na temat koncepcji wiecznego powrotu Nietzschego."
A więc film też chyba musi być (nie oglądałem).
"Atlas... zakłada istnienie wolnej woli i wpływu [...]"
Po trylogii Matrix byłbym raczej skłonny myśleć, że Wachowscy są zwolennikami determinizmu. Zresztą w erze kognitywistyki i neuronauk trudno jest na poważnie traktować pojęcie wolnej woli jak i niewolnej woli.

Deterministic

Jeszcze dodam, że w trylogii Matrix też jest dużo Nietzchego. Choćby idea "nadczłowieczeństwa".
Utwór Neodämmerung (http://pl.wikipedia.org/wiki/Neod%C3%A4mmerung i http://otavio.info/lyrics/?m=57) nawiązuje do Götterdämmerung Wagnera, który to znowu to nawiązuje do Zmierzch bożyszcz (http://en.wikipedia.org/wiki/Twilight_of_the_Idols) Nietzchego.

Deterministic

Matrix w ogóle nie jest przez większość widzów zrozumiany. Trylogia nie opowiada o wojnie ludzi z maszynami. Cała ta "wojna" to taki element teatru/testu, w którym maszyny testują naturę ludzką. W pierwszej i drugiej wersji Matriksa tym głównym "zarządcą" Matriksa był Merowing. Nie sprawdził się i został zastąpiony Wyroczną. która w ramach trzeciej wersji Matriksa doprowadziła do 6 aktualizacji Matriksa z wykorzystanie 6 kolejnych tzw. "Wybrańców", przez co interfejs umysłyludzkie-Matrix jest oczyszczony z anomalii - wirtualne ucieleśnienie jest lepiej akceptowalne przez ludzkie umysły. A wraz ze śmiercią Neo/Thomasa Andersona kończy się Matrix w wersji 3.6.

Deterministic

Ważnymi pojęciami są "procesy nieliniowe" i "atraktory". To jest fundament dla zrozumienia czym jest ta "anomalia". EOT

Deterministic

Aha. "When the Matrix was first built there was a man born inside that had the ability to change whatever he wanted, to remake the Matrix as he saw fit." - tutaj jest mowa o Merowingu, choć sam Morfeusz nawet o tym nie wie.

Deterministic

"A wraz ze śmiercią Neo/Thomasa Andersona kończy się Matrix w wersji 3.6."... dokończę ten wątek. Neo/Thomas Anderson umiera pod wpływem skanowania mózgu/umysłu. Skanowanie odbywa się po tym jak Smith w Matriksie wkopiowuje sie na powłokę Neo. Smith był wcześniej jakby zaszyfrowany (w kuchni u Wyroczni widać, że po Smithie/Smithach nie spływa zielony kod - wersja HD wymagana), dlatego nie można go było usunąć. Ale Smith jest także pionkiem Wyroczni. Po wkopiowaniu się Smitha w powłokę Neo i po przeskanowaniu umysłu Neo poczłączonego z umysłem Smitha i uzyskaniu dostępu do wszystkich powłok na których był Smith, Wyrocznia umoźliwiła nie tylko aktualizację Matriksa ale także wszystkich powłok/wirtualnychucieleśnień ludzi podłączonych do Matriksa.

ocenił(a) film na 8
sabalo

Zgadzam się, aż się śmieje kiedy czytam te wszystkie posty, że "Atlas Chmur jest filmem o reinkarnacji, że wątek reinkarnacji jest sprzeczny z jego założeniami" itd. To tak, jak pisanie, że Ferdydurke jest o reinkarnacji, bo przecież Formy w które wpadają bohaterowie powtarzają się od wieków, albo, że Granica Nałkowskiej to książka o reinkarnacji, bo pokolenia powielają błędy poprzednich xD

Chciałem tylko wtrącić, że sam Mitchell w wątku z Timothym Cavendishem właśnie przestrzega przed takim rozumieniem dzieła, a wręcz kpi z tego - gdy Cavendish czyta Pierwszą Zagadkę Luisy Rey i ocenia ją na całkiem niezły kryminał, tylko zepsuty przez niepotrzebny wątek reinkarnacji - Mitchell puszcza oko do czytelnika, żeby ten się zastanowił, czy przypadkiem nie mamy tu do czynienia z czymś zgoła innym.

Jedyny wątek reinkarnacji w Atlasie Chmur jaki występuję, to w wierzeniach Ludu Dziewięciu Dolin w części z Zachariaszem.

Tyle na ten temat.

ocenił(a) film na 10
sabalo

@sabalo,
Świetnie napisane. Mam dokładnie te same odczucia.

sabalo

tak a propos tego wpływu nic nieznaczącej jednostki na przebieg zdarzeń - dla mnie najciekawszym i najpiękniejszym wątkiem/archetypem przedstawionym w tym kontekście są dwie postaci odgrywane przez Jamesa D'Arcy (Sixsmith i Archiwista). W obu historiach jest to raczej bierna postać - słuchacz, nie mający wpływu na historię. Jednak to dzięki niemu Atlas Chmur na Sekstet i historia Sonmi mogą zostać przez kogokolwiek usłyszane.

ocenił(a) film na 10
sabalo

Zaskakujące, prawda?
Wątek Archiwisty i Sonmi spodobał mi się chyba najbardziej.
A powiem więcej: Jak to jest, że z pozoru jednostka nic nie znacząca uświadamia najwyższe wartości jednostce znacznie wyżej położonej w klasie społecznej, i zdającej się nie dostrzegać tych wartości. Podobna rzecz, jak pomiędzy Archiwistą i Sonmi, wydarzyła się pomiędzy niewolnikiem Autua i Ewingiem. Wystarczyło spojrzenie. A potem stwierdzenie Autua, że już wtedy gdy spojrzał mu w oczy wiedział, że będą przyjaciółmi. I jaki wpływ na życie Ewinga miał Autua.
Sonmi również pochodziła z "najniższej klasy" - była "niewolnikiem przyszłości", stworzona tylko jako "robol". I ona uświadamia Archiwiście najwyższe wartości.
Kurde, piękny film...

sabalo

Byłaby z Ciebie doskonała nauczycielka j. polskiego :) A może jesteś? Właśnie tej analizy archetypów mi brakowało. Nadal mam niedosyt..nadal mam wrażenie, że coś zostało niedopowiedziane. Chciałbym dogłębniej pojąć wszystkie warstwy przesłań tego filmu.
Weak are meat, and strong must eat. Darwinizm społeczny? Cała otoczka wykorzystywania słabych przez niezaspokojone elity rządzące. Podżeganie do rewolucjonizmu. A może sugestie jego konsekwencji? Może jakieś tłumienie w ludziach krzyku o zmiany na świecie? Wpajanie, że tak już jest, tacy jesteśmy, prawo dżungli. W którą stronę chcieli pójść?

Dehzz

polskiego nie uczę, ale wykształcenie filologiczne (angielski) posiadam ;)

sabalo

Zgadzam się w zupełności z tezą "sabalo". W filmie chodzi o to, żeby być odważnym i jak się czuje w sercu, że coś jest nie tak to należy działać, nawet wbrew "naturalnemu porządkowi świata" (zauważcie, że ten tekst pojawił się parę razy w filmie). "Archetyp" - bohater o konkretnym charakterze i światopoglądzie. Np. Hugo Weaver grał czarny charakter w każdej z opowieści ale nie wydaje mi się, że jego dusza powędrowała nagle do ciała "demono-diabła" w kapeluszu :D Dzięki temu, że ci sami aktorzy grają w różnych czasach mamy wrażenie jakby te czasy pod pewnym względem niczym nie różniły się od siebie - właśnie o to chodziło autorom.

ocenił(a) film na 10
sabalo

Film opiera się na kartach odkrytych już jakiś czas temu, jak wspomniany wcześniej "wieczny powrót". Ale to dobrze, bo mało który film balansuje pomiędzy pełnym filozoficznym przesłaniem, który może zostać nie zauważony ("o czym był film") albo skrytykowany ("pseudo-filozoficzna papka") a przesłaniem możliwym do odkrycia dla szerszego grona odbiorców. Moim zdaniem Atlas Chmur trafił w to w 100%. Jest filmem o wielu głębokich przesłaniach, ale nie na tyle trudnych, żeby mogły zostać określone jako "pseudo-filozoficzne". Każdy, kto się nieco zagłębi w film, odkryje wiele tych głębszych przesłań.
O "Darwiniźmie społecznym", jak to nazwał powyżej Dehzz, też można powiedzieć coś więcej. To zostało powiedziane już dawno. Orwell w "Roku 1984" wyraźnie charakteryzował metodę działania tego "Darwinizmu społecznego". Słabi są mięsem, ale do obalenia istniejącej hierarchii zawsze będzie dążyć właśnie jednostka uciskana, ta z najniższej warstwy. Orwell pisał, że szansa na zmianę ustroju leży tylko w "prolach" (proletariacie). Analogicznie do tego mamy tutaj postać Sonmi (a i w naszym kraju było przecież podobnie. "Robotnik" stał na czele ludzi, którzy zmienili ustrój). I nawet jeśli nie zmieni całkowicie ustroju, to zapisze się w pamięci ludzi, jako bohater.
Film ma naprawdę kilka den. I jak słyszę, że ktoś mówi, że jest po prostu nudny... to tracę wiarę w ludzi ;)

ocenił(a) film na 9
wimmer0

Mi historia Sonmi też bardzo przypominała "Rok 1984",a troche też "Wehikuł czasu". Dokładnie ten sam szablon i pewnie twórcy "Atlasu chmur" inspirowali się Orwellem, ale mimo wszystko wizja roku 2144 bardzo mocno mnie uderzyła. Zastanawia mnie tylko w jaki sposób powstawały fabrykantki. Nie były "z łona" ale posiadały białko. Ciekawe czy w książce jest to bardziej rozwinięte. Jestem świeżo po seansie, w poniedziałek pędzę do biblioteki.

ocenił(a) film na 7
sabalo

W filmie najbardziej razi brak jakiegokolwiek połączenia przyczynowo skutkowego pomiędzy poszczególnymi historiami. Myśl przewodnia "nasze życie nie należy do nas, jesteśmy połączeni z innymi przeszłością i teraźniejszością. Każdym aktem dobroci i zła rodzimy swoją przyszłość", właściwie nie ma potwierdzenia w tym co widzimy. Poszczególne historie są ciekawej i dobrze się je ogląda, ale są tak luźno ze sobą powiązane, że usunięcie większości z nich nie miałoby żadnego wpływu na całość filmu. Według mnie to bardzo poważny błąd.
Po prostu wygląda to jakby twórcy chcieli dotrzeć do jak najszerszego grona widzów i zmiksowali ze sobą kilka filmów z różnych gatunków (kryminał, komedia, S-F, przygoda, romans). Fragmenty z poszczególnych gatunków przeplatają się na tyle szybko, że ten który nam nie odpowiada, nie zdąży się znudzić.
"Atlas chmur" to świetny trik marketingowy w pięknej oprawie, który dobrze się ogląda. Nie doszukiwałbym się w nim jakiegoś głębszego sensu, chociaż liczyłem na to, że film będzie niósł jakieś przesłanie.

ocenił(a) film na 8
zonk_2

Obejrzymy film ze zrozumieniem... To nie jest trudny obraz, postaraj się. Przesłanie jest aż nadto widoczne.

ocenił(a) film na 7
jojok21

Wiem z czym mi się kojarzy ten film. Z opracowaniami lektur szkolnych. Niby jakaś treść oryginału jest, niby nakreślone jest przesłanie twórcy, ale wszystko to przedstawiono tak prosto i płytko, że nie mnie jako widza to nie porusza. Czytając dobrą książkę i oglądając dobry film potrafię przenieść się do przedstawionego w nich świat, a problemy bohaterów stają się na chwilę moimi. Właśnie tego zabrakło mi w Atlasie chmur Po prostu 3 godziny to z a mało aby solidnie przedstawić kilka oderwanych od siebie historii w jednym filmie . Gdzieś to już napisałem, że z każdej z nich i można by nakręcić bardzo dobry film. Muszę przeczytać książkę, bo ma ona tą przewagę, że nie ogranicza jej czas seansu.

ocenił(a) film na 7
zonk_2

no i jeszcze jedno. Bardzo ciężko powiedzieć w jednym zdaniu o czym jest Atlas chmur

zonk_2

wiele razy na filmwebie pisano już, że "Atlas Chmur" to filmowa baśń. a baśnie charakteryzują się prostotą.

podobnie bawiło mnie, gdy czytałam recenzje "Dużej Ryby" Burtona, w której pisano, że relacje ojciec-syn zostały spłycone ;)

ocenił(a) film na 7
sabalo

no nie wiem, jakoś trailery wydawane przez producentów zapowiadały coś więcej niż płytką baśń

zonk_2

trailery kłamią ;)

sabalo

A tak po za tym to nie baśń ... lecz swoista kompilacja ..kolaż historii od dramatu do SF ;)

sabalo

Ten film trzeba jednak przemyśleć i zrozumieć. Może niektóre zarzuty stawiane przez recenzujących - banalność, przewidwyalność itp. są zasadne ale można zauważyć jasne przesłanie wynikające z tego filmu. Tłem jest postawiona jest teza o reinkarnacji - każdy ma swoje przyszłe i przeszłe wcielenia. Ta teza uwiarygodniona jest kilkakrotnym przywołaniem zjawiska deja vu oraz fizycznym podobieństwem kolejnych wcieleń bohaterów. Najważniejsze jednak "morały" są następujące, udowodnione przez dzieje bohaterów :
- każdy ma swój los w swoich rękach, decyzje przez niego podejmowane mają wpływ na życie jego i losy całej ludzkości. Wybory mogą byc dobre i złe, ale zawsze rzutują na to co stanie się później.
- bunt przeciw tyranii i ograniczeniu wolności to wątek który przewija się przez cały okres trwania cywilizacji, uzasadniony opór przeciw bezprawiu skutkuje w teraźniejszości i przyszłości, czasem nie od razu, ale nie jest bezowocny. Ci którzy walczą o wolność są wojownikami o przyszłość całej cywilizacji.
- wątek niewolnictwa, historia która zatacza koło od niewolnictwa czarnych w przeszłości do niewolnictwa klonów w przyszłości.
- ludzkość zaślepiona zachłannością i żądzą władzy zmierza do samounicestwienia - Upadek spowodowany przez "starych" był konsekwencją stadium "rozwoju" do jakiego doszło w Nowym Seulu. Jeśli ludzkość się nie opamięta to będzie szukać miejsca do życia na innej planecie.
Nie jestem pewny tylko postaci starego georgie który "podpowiada" zacharemu - sumienie, własny wewnętrzny lęk czy szatan, raczej szatan a raczej jakaś forma zła, sumienie nie podpowiada chyba zawsze złych rzeczy. Jak myślicie.
Moim zdaniem film dobry, dla widza myślącego ciekawy, na pewno niebanalny. Dla widza tępego to zlepek kilku bajek z których nie wyciągnie żadnych wniosków.

voldo1983

Trzeba przyznać, że faktycznie było kilka odniesień sugerujących stricte reinkarnację. Momenty, gdy filmowe "pary" widzieli się niby po raz pierwszy a jednak przechodził ich widoczny swoisty wstrząs uczucia, że się znają. Szczególnie w rolach Hanksa i Berry. Jak to wytłumaczysz sabalo? Hm..
Fizycznego podobieństwa bym się tak nie czepiał, ponowne wcielenie mą się nijak do wyglądu, to raz, a dwa - był to ewidentnie zabieg ułatwiający przekaz filmu. Czyli ukazanie archetypów w różnych epokach, a także myślę, pewien ciąg przyczynowo-skutkowy, akcji i reakcji pod kątem uczynków wobec ludzi i świata - takiego hm.. sumienia. Dzięki temu, można dostrzec wyraźnie ewolucję pewnych zachowań, ewolucję człowieczeństwa. To jak film o dojrzewaniu homo-sapiens - i wszelkich skutkach ubocznych i defektach. Tak jak człowiek dojrzewa, przechodząc wiek zachłanności, buntu i walki - w obliczu śmierci dochodzi do powagi, spokoju i skupia się na czynieniu dobra. Miłość jest tu niezmienna. Zło, którego każdy człowiek doświadcza, personifikowana przez Weavingsa, najpierw jako głowa rodziny, jest czymś, czego małe dziecko nie doświadcza...aż przychodzi wiek buntu ( motyw z wyjazdem pod koniec filmu ). Zaczyna się ciągła ludzka walka ze złem. W "kryminale" zło czyha na każdym kroku, zabijając, wysadzając, rozjeżdżając każdego, nierozważnego śmiertelnika - człowieka na początku wieku produkcyjnego. Sci-fi pasuje mi do lat średnich żywota, gdzie człowiek faktycznie może coś zmienić wokół siebie, gdzie miłość jest najsilniejsza i przetrwa wszystko gdy walczy i nawet zło w skośnych oczach z przyboczną armią i laserami nie ma szans gdy człowiek jest zdeterminowany. To wtedy, czyny są najistotniejsze a myśli najpoważniejsze. Konsekwencjom wieku średniego jest bezpośrednio wiek starczy. Jak sobie pościelemy tak się wyśpimy. Widać ten wpływ poprzez symbolikę Sonmi. Jedna osoba, jedna myśl, jeden ważny czyn, lub zestaw czynów, czy też spora praca, zdeterminuje naszą starość a ta, może wyglądać nawet tak bardzo przewrotnie jak w filmie wyglądał świat. Jedni doświadczyli spokojnego, ignoranckiego żywota w Dziewięciu Dolinach, inni chcieli za dużo, i wymierali. Taka sugestia - pracoholicy dożywają chorób lecz są na szczycie drabiny społecznej, ludzie żyjący zgodnie z sumieniem , biorący je w ogóle pod uwagę ( słuchanie diabła i wróżbitki ), żyjący w zgodzie z naturą, żyją w zdrowiu, miłości i spokoju, lecz są podatni na zło tego świata, zjadanie przez silniejszych ( w naszych realiach, odpowiednik babć, które z ZUSu ledwo opłacają mieszkanie i lekarstwa ). Suma sumarum, dobro jest najlepszym kierunkiem w życiu, wiara i nadzieja przynosi owoce ( puszczenie sygnału i żywot na innej planecie z dala od syfu tego świata ). A może to już był symboliczny raj?
Można by to jeszcze po rozwijać, do czego zachęcam :) Chyba, że ktoś mnie zhejtuje i będzie po ptakach.

Dehzz

Sorry za byki, da się edytować ale nie da się zapisać edycji w odpowiedzi.. Tak to jest jak się zmienia zdanie, nie pisząc go od początku, tylko wymieniając słowa. Nie polecam:)
Niewolnictwo i bunt przeciw tyranii, też można wpasować do w/w interpretacji.
Murzyni na plantacji - dziecko pilnowane i karane przez rodziców
Murzynek na statku - pokora i szczerość nagrodzona, lecz wymagająca
Na lądzie wychłostany został za jakąś pierdołę - dyscyplina wobec dzieci, owocuje pokornym podejściem i pracowitością
Nie zwróciłem uwagi na wątek związany z naszą epoką.
Jak jest, każdy wie, korpokracja, kolesiostwo, elity, 99% vs 1% , Matrix, robociki, lemmingi, bateryjki, itd. Tak jak to jest w wieku produkcyjnym, silniejsze firmy zjadają mniejsze, a najbardziej po tyłku dostają ludzie na końcu łańcucha społecznego. Ambicja ludzka, przeżywa wtedy rozkwit, Halle Berry ładnie to pokazuje. Przez różne powódki, ludzie chcą się wybić, chcą coś zmienić, chcą zaistnieć, lecz idealizm dla jednych kończy się tragicznie, by tylko nieliczni doszli do celu. Zbyt silny jest opór cwaniaków, złodziei i wyzyskiwaczy, którzy także, przeżywają rozkwit swej siły, działając z pełną brutalnością. W tych idealistycznych, młodzieńczych jednostkach, tkwi jedyne dobro, które potrafi zmienić świat na plus. W niewielkim stopniu ale zawsze, i jest jedyną siłą hamującą złych i bezwzględnych wyzyskiwaczy. Klony w sci-fi , czyli wieku średnim, mogą symbolizować, człowieka dojrzałego pod kątem samoświadomości społecznej, budzącego się z bycia bateryjką jak Neo w Matrixie. Pełno ostatnio na świecie protestów i rewolucji, wzbudzanych właśnie przez ludzi obudzonych z hipnotycznej monotonnej egzystencji, w której większość czasu i zdrowia przeznacza się na pracę dla dobra elit, które na tobie żerują i klepią cię ( albo robią co innego ) radośnie po tyłku ( jak w scenie z Sonmi ). Piękny był ten jej strzał w nos tak btw... i o taki strzał wobec elit właśnie chodzi. Pobudka, obudzenie świadomości, powiedzenie NIE, walka, a jeśli trzeba to i poświęcenie się. Człowiek w wieku średnim dzięki stabilizacji, kontaktom, autorytetowi, potrafi jeśli tylko tego chce, zmienić świat, wpłynąć znacząco na życie innych i swoje.
Eh..dlatego właśnie dałem 9/10, bo można tak dumać, analizować i tworzyć tezy bez końca. Gdyby było więcej aspektów wpływających na emocje, byłaby dycha:)

ocenił(a) film na 1
Dehzz

Bardzo fajnie napisałeś i może podsumowałeś ten film. Ja tego filmu nie obejrzałem nawet do połowy bo nie mam wystarczająco dużo pamięci RAM w głowie żeby śledzić sześć wątków na raz. Może twórcy tego filmu pójdą po rozum do głowy i wypuszczą go w wersji bardziej przyswajalnej, chronologicznej czy jak to tam się nazywa po prostu żeby nie był tak pocięty i wymieszany. Coś tam napisałeś chyba że jeśli ludzie będą dobrzy to zmienią świat czy coś takiego. Moim zdaniem to już nie wystarczy bo ludzkość jest jak rak i się rozmnaża w niekontrolowany sposób zabijając swojego żywiciela czyli ziemię a może nawet jak kilka nowotworów jednym organizmie w którym każdy wyrywa co się da dla siebie żeby jeszcze urosnąć. Zasoby naturalne się kurczą. Władza nad państwem jest w kilku rękach które same zabezpieczają sobie swoją przyszłość, które przy nieograniczonych środkach można łatwo przekupić, szantażować, zastraszyć. Państwa które się zbroją przeciw swoim obywatelom na wypadek tego gdyby się zbuntowali. Państwa w których np. Premier chciał sprzedać obywateli swojego kraju korporacjom. Ludzie którzy ocenili ten film wysoko uważają że wartości przedstawione w tym film są fajne następnego dnia idą do pracy nawet nie mają świadomości tego że chronią, wspierają i budują faszyzm i tak jak w filmie Matrix są związani z systemem. A na koniec te 99% ludzi od których wszystko niby zależy są jak damy do towarzystwa które się sprzedają za coraz niższą cenę byleby im było dobrze. Jeśli ten film przekazuje jakieś wartości i jeśli do kogoś przemówił to bardzo dobrze ale dla m,nie ten film jest nie do przyjęcia w takiej formie.

jaczylion0

No masz rację, strasznie dużo na raz i trzeba się mocno skupić a najlepiej obejrzeć ze 2 razy aby odebrać przekaz. Poza tym, do połowy jest strasznie pogmatwane, miałem wrażenie, że nic nie ogarniam, dopiero później wszystko zaczęło się łączyć w jakąś w miarę spójną całość. Mogłeś już wytrwać do końca :) W sumie najfajniejsze motywy są pod koniec właśnie.
Co do raka tej planety zgadzam się w 100%, lecz po Matrixach i temu podobnych, a także Zeitgeistach człowiek nie chodzi już tak całkiem nieświadomie do pracy..ludzie zaczynają się budzić, zaczynają przełamywać opór propagandy mainstreamowych mediów, zaczynają czuć, że jest z tym światem coś złego. Sam o tym wiem i staram się budzić każdą poznaną osobę przy pierwszej lepszej okazji. Wybudzenie z fałszywego poczucia stabilizacji - to jest prawdziwa misja, uświadomienie noszonych łańcuchów..nie zapominajmy o tym, a w końcu 99% powie NIE. Trzeba w to wierzyć bo bez tego zostaje tylko pustka..

ocenił(a) film na 9
voldo1983

Ja widzę też pewne odniesienia do chrześcijaństwa na samym końcu, kiedy Sonmia mówi o tym, że wiedziała o swoim niepowodzeniu, lecz prawda musi wyjść na wierzch i zostaje ogłoszona nawet za cenę śmierci. Przypomina mi to przypowieść o świecy postawionej w rogu.

ocenił(a) film na 10
sabalo

"Atlas..." być może nie jest filmem o reinkarnacji rozumianej stereotypowo, ale mam dziwne wrażenie, że w książce już jest o tym mowa. Zachariasz wspomina coś o tym, że w przyszłym życiu chciałby być czymś tam. Nie jestem pewien, ale chyba tak było.
Tak czy inaczej reinkarnacja w moim przekonaniu ma tutaj inny wymiar - jako reinkarnacja różnych idei w różnych czasach. Chodzi o te największe idee, jak wolność, wzajemna pomoc, poczucie braterstwa, miłość, zło, nikczemność, chęć niewolenia - wszystkie te idee odradzają się w "Atlasie..." w każdej epoce i w różńych osobach. I w tym sensie "Atlas..." jest o reinkarnacji.

ocenił(a) film na 9
Lukas_Art

Zgadzam sie z Lukasem ,Jeśli ktoś nie zauważył przynajmniej jednego oczywistego odniesienia do reinkarnacji
to albo nie wie czym ona jest albo nie oglądał filmu.
"czy wierzysz w życie po śmierci, piekło i niebo ? Wierze ze gdy jedna brama się zamyka druga się otwiera"

ocenił(a) film na 10
miamishoeswwa

O, właśnie. To dobry cytat.

sabalo

A nie jest przypadkiem tak, że ten film może być filmem o reinkarnacji, jak i równocześnie nie być filmem o reinkarnacji? Czy to nie jest po prostu kwestia interpretacji? Jak ktoś wierzący w reinkarnację odczyta ten film w ten sposób to nie popełnia błędu, tak jak i ty go nie popełniłeś. Są w filmie momenty, które mogłyby jednak świadczyć na korzyść reinkarnacyjnego tropu, taka furtka dla ludzi, którzy chcą w to wierzyć, i moim zdaniem Wachowscy zostawiają taką uchyloną furtkę, więc ja bym nie używał tak radykalnych stwierdzeń.

sabalo

Wygląda na to, że sami twórcy mylą się co do własnego filmu :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones